Beskidzka Izba Lekarska

Beskidzka Izba Lekarska

Wspomnień czar

Wspomnień czar

Od czasu dyrektywy NKWD z  1947 roku, środowisko lekarskie w Polsce nie miało swej reprezentacji i wszystko zależało od urzędników.

Jako współzałożyciel i przewodniczący Solidarności  ZOZ w Żywcu oraz członek Rady żywieckiego oddziału Solidarności włączyłem się w proces tworzenia Izby Lekarskiej.

Uczestniczyłem w zjeździe założycielskim w Warszawie (gmach opery).

Podczas prezentacji kandydatów do funkcji przewodniczącego Izby prof. Jan Nielubowicz wygłosił barwną, populistyczną autoprezentację, ale bez jakichkolwiek konkretów. Zyskała duży poklask. Natomiast kontrkandydat prof. Tadeusz Chruściel przedstawił dość szorstką, ale realną wizję Izby i program działania. Miałem niezręczną sytuacje bo siedziałem obok Nielubowicza, lecz zaapelowałem o wsparcie Chruściela jako człowieka zdolnego do prowadzenia benedyktyńskiego, pełnego trudów, dzieła tworzenia. Dobrze wywiązał się z tej roli. Ciepłym wspomnieniem z tego czasu jest obraz naszej gromadki, która siedząc na podłodze korytarzyka w ?Forum? długo w nocy snuła plany działania.

Uczestniczyłem też w pierwszym zjeździe Śląskiej Izby Lekarskiej, gdzie doprowadziliśmy do oddzielenia Beskidzkiej Izby Lekarskiej od molocha.

W Beskidzkiej Izbie Lekarskiej powierzono mi funkcję przewodniczącego Komisji Rewizyjnej.

W maleńkich pokoikach Kuratorium tworzyliśmy zręby i program działania Izby.

Warunki poprawiły się w nowej siedzibie przy ul. Krasińskiego.

Jednym z głównych zadań były szkolenia mające na celu nadrobienie braków wynikających z wieloletniego blokowania dostępu do wiedzy o nowoczesnych lekach i metodach leczenia. Pierwsze szkolenie zorganizowane w sali posiedzeń Urzędu Wojewódzkiego, zaszokowało nowoczesną prezentacją i oprawą audiowizualną, a przyzwoity poczęstunek po spotkaniu uzmysłowił wielu, że lekarze nie należą do klasy pariasów.

Podnoszenie kwalifikacji było niezwykle istotną funkcją Izby. Gdy Minister Żochowski podjął się reformowania systemu, zorganizowaliśmy w Międzybrodziu Żywieckim pierwszą konferencję dotyczącą planu przekształceń. Przy tej okazji miałem na pokładzie samolotu ?Wilga? Ministra i dwóch Wiceministrów Zdrowia. Do dziś Kuszewski przy spotkaniach pyta mnie jak to się stało, że oglądał swoje buty na tle nieba. Dzięki dobrym relacjom w Ministerstwie i przyjaźni z nowymi władzami ŚLAM stworzyłem tzw. żywiecką ścieżkę szkolenia lekarzy rodzinnych. Wykłady mieliśmy w Szkole Szybowcowej Żar podczas weekendów. Zajęcia praktyczne naprzemiennie w dwóch grupach: 1x w tygodniu w ŚLAM oraz na krótkich kursach w Warszawie, Lublinie i okolicznych szpitalach. Dzięki temu, bez zaburzania pracy ośrodków w ciągu 2 lat wszyscy lekarze Żywiecczyzny spełniający wymagane kryteria uzyskali kwalifikacje lekarza rodzinnego. Praktyka zepsuła jednak dobrą ideę opieki holistycznej. W Beskidzkiej Izbie Lekarskiej zajmowałem się też wyrywkowo organizacją imprez sportowych.

Pomagałem synowi Sebastianowi w realizacji celów, które doprowadziły go do godności najwybitniejszego pilota w światowej historii szybownictwa.

Nadal pracuję. Braliśmy z Sebastianem udział w akcji szczepień przeciwko covid oraz propagowaniu ich za pośrednictwem TV i radia. Teraz zaangażowaliśmy się w akcję pomocy na Ukrainie.

Kol. Tomasz Kawa

Skip to content