Wspomnienie o Św. Pamięci Dr Janinie Milocie.
Ponury dzień jesienny-19 pażdziernika 2016 roku, godz. 14-ta.
Kościół w Cygańskim Lesie, wypełniony.Żegnamy Św. Pamięci Dr Janinę Milotę. Siedzę w jednej z pierwszych ławek po prawej stronie.
Przed sobą mam ołtarz, księży.... Po lewej maleńką urnę z piękną fotografią Zmarłej, palące się świece i wspaniały, leżący bukiet fioletowych, żałobnych kwiatów. Po stronie prawej-Poczet Sztandarowy naszej Beskidzkiej Izby Lekarskiej. Obok w środkowych ławkach rodzina Zmarłej.
Żegnamy osobę, która na bardzo długo na pewno pozostanie w pamięci naszego miasta. Była lekarką pediatrą, przez wiele latz wielkim zaangażowaniem pracowała ratując chore dzieci. Ale nie o tym chcę napisać to wspomnienie. O tym wszyscy mieszkańcy tego rejonu dobrze wiedzą...
Chcę przypomnieć Jej zaangażowanie i oddanie bez reszty swoich sił na tworzenie przyjaznych więzi środowiska lekarskiego-szczególnie wśród nas emerytów i udzielania im pomocy w każdej potrzebie.
Ja jestem internistką. W 1980 roku wyjechałam z mężem do Afryki-do Maroka.Wróciliśmy po 13 latach... Był to okres wielkich przemian w Polsce..
Pracy zawodowej już nie podjęłam...Czułam się okropnie, po prostu wyrzucona poza nawias. Wtedy któraś z koleżanek wprowadziła mnie do Klubu Lekarzy Beskidzkiej Izby Lekarskiej...Rozpoczął się nowy etap mojego życia. Jasia była główną organizatorką jako Przewodnicząca Komisji d/s Lekarzy Emerytów i Rencistów BIL.Zbieraliśmy się po to,by służyć w razie potrzeby młodszym kolegom i pomagać sobie wzajemnie w różnych trudnościach, ale nie tylko...Klub rozszerzał nasze horyzonty.Tutaj organizowano spotkania z ciekawymi ludźmi,wyświetlano filmy z podróży po różnych kontynentach, organizowano bilety do kina, teatru opery...Czytano ciekawe artykuły z prasy polskiej i zagranicznej.Spotykano się systematycznie z przedstawicielami Hufca Beskidzkiego ZHP z okazji Dnia Myśli Braterskiej i wtedy piosenki harcerskie przenosiły nas w lata naszej młodości...
Każdego roku gościliśmy Chór Uniwersytetu III Wieku na wieczorze kolęd... Oczywiści spotykaliśmy się w bardzo szerokim gronie na spotykaniach Wigilijnych i Wielkanocnych.... Przyjeżdżali na nie koledzy emeryci z różnych miast...
Prawie każdego roku organizowane były wycieczki po kraju, a także kilka zagranicznych...Była to troska o tych członków klubu, którzy jako tako funkcjonowali... Jasia, trzeba to przyznać i podkreślić, dbała także bardzo o tych, którym stan zdrowia nie pozwalał uczestniczyć w naszych spotkaniach...Zawsze o nich pytała i nieraz osobiście pakowała małe paczuszki ze świątecznego stołu..
Pamiętała także o tych, którzy wymagali wsparcia materialnego-przypominała o naszej Lekarskiej Kasie Pomocy. Nie zapominała o chorych koleżankach w domach, szpitalach i Domach Pomocy Społecznej. Odwiedzała je i zachęcała nas do tego... Z pogodą ducha przyjmowała swoje cierpienie.Przed śmiercią napisała piękne podziękowanie swojej Rodzinie...W kościele bardzo ciepło pożegnał Ją nasz Przewodniczący ORL, Dr Klaudiusz Komor- a my? My zgodnie z Jej życzeniem wrzucaliśmy pieniążki do puszek na rzecz Hospicjum Jana Pawła II, zamiast składać kwiaty na Jej grobie-
Bo takie miała życzenie!
Jasiu, śpij spokojnie, nigdy Ciebie nie zapomnimy!
Wanda Żarnowska-Ćwiertka